piątek, 20 kwietnia 2012

VII

-No to idź się umyć a ja zrobię nam łóżko- Asia posłała koleżankę do łazienki ze sztywnym bordowym ręcznikiem pachnącym proszkiem i delikatna satynową piżamką w kwiaty w ręku.  Estera stanęła bosymi stopami na zimnej, wykafelkowanej podłodze, poczuła rozchodzące się po jej ciele dreszcze. Położyła swoje rzeczy na stoliku obok prysznica i puściła gorącą wodę, po kilku chwilach całe pomieszczenie było wypełnione parą. Joanka w tym czasie rozkładała wykrochmaloną, białą pościel wypełnioną pierzem, na wygładzone łóżko. Poprawiła poduszki i usiadła na roku sofy czekając na kąpiącą się przyjaciółkę. Spojrzała na ścianę na której znajdowała się tablica korkową z mnóstwem zdjęć jej i jej paczki. Myślała o tych wszystkich wspaniałych chwilach które spędziła dzięki nim. Co prawda było też wiele kłótni, ale przy tamtych one odchodziły w zapomnienie. Przejechała dłoniom po jednym z fotografii i uśmiechnęła się przypominając sobie tamte chwile. Nagle otworzyły się drzwi od toalety, a zza paty wyszła jej koleżanka z dwoma warkoczami na głowie. Asia  chwyciła w pośpiechu swoje rzeczy i weszła do łazienki. Estera rzuciła się na łóżko i poczuła przyjemny zapach świeżego prania, chciała poczekać na swoją przyjaciółkę, ale po dłuższej walce zmęczenie wzięło górę i dziewczyna zasnęła. Gdy Joanka wyszła z toalety rozśmieszył ją widok śpiącej dziewczyny, przyłączyła się do niej i razem spały aż do świtu.
    W nocy szalała burza, drzewa uginały się jak by były zrobione z gumy, z nieba spadały ogromne krople deszczu. Co kilka sekund rozbłyskiwało jasne światło złowrogich piorunów. Ziemia była już przesiąknięta tak dużą ilością wody, a tego czego wchłonąć już nie mogła wypluwała z powrotem na powierzchnię, przez co po chodniku pływały ogromne rzeki. Powoli czarne chmury jednak oddalały się od domu Asi, a wraz z nimi odchodziła ulewa. Nad ranem niebo całkowicie się uciszyło.
      Estera obudziła się nad ranem, spostrzegła śpiącą obok przyjaciółkę. Delikatnie wstała z łóżka, założyła na siebie ciepły bawełniany szlafrok i puchowe papcie. Podeszła do okna położyła dłonie na szybie i poczuła rozchodzący się chłód. Otworzyła drzwiczki i usiadła na parapecie. Poczuła przyjemny zapach mokrej gleby unoszący się dokoła. Pomyślała że to będzie dobry dzień...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz